Gra o Tron, Sezon 4, making of

Filmik w sam raz dla fanów GoT



I pomyśleć, że wystarczy wiosłować  na łódce w malutkim basenie... Byle tło było zielone

hehe. Jak tylko przyjadę do domu to muszę obejrzeć.

Ale raczej większość filmów powstaje na greenscreenie. Wszystko komputerowo

Jako fana klasycznych efektów specjalnych to trochę mnie to wszystko przeraża. Odbiera to trochę magii, która kojarzy mi się z filmem. Teraz wystarczy tylko wstawić aktorów na green boxie, a resztę dodać przy pomocy komputera. To trochę takie pójście na łatwiznę. Dlatego, miło słyszeć, że w nowych Gwiezdnych Wojnach korzysta się także z klasycznych metod - modeli, animatroniki i innych.

Odbiera to trochę magii, która kojarzy mi się z filmem

Przecież oglądając film nawet nie wiesz, że jest to zrobione komputerowo, dopiero takie filmy to uświadamiają.

Przecież oglądając film nawet nie wiesz, że jest to zrobione komputerowo, dopiero takie filmy to uświadamiają.

I właśnie żałuję, że powyższy filmik obejrzałem Niby o wszystkim człowiek wie i świadom jest tego, że nie puścili kilku tysięcy ludzi na koniach koło siebie... ale  czego oczy nie widzą tego serc nie żal

Dokładnie! A poza tym, nawet nie chodzi o to, że sklonowali kilku jeźdźców, aby na ekranie widoczna była cała armia. To jeszcze rozumiem. Ale jak widzę jakiś prosty plener, który z powodzeniem można nakręcić bez użycia komputera to magia mija. Czasem mam wrażenie, że pokusa użycia green boxa odbiera twórcom rozum i powstają takie bezpłaciowe dziełka - bez pasji i bez serca. 

Panowie. Komputerowa obróbka jest po prostu tańsza. Gdyby twórcy chcieli wszystko kręcić w innej lokalizacji to niestety nie oglądalibyście tak ciekawych seriali w telewizji. Zrozumcie twórców.

Nie widzę w tym nic złego. A efekty wychodzą dużo lepsze niż tradycyjne.

Ja ich doskonale rozumiem - koszty mogą dobić nawet najlepszy serial. Przykładem choćby doskonałe "Deadwood" - od tego samego HBO, które teraz produkuje kolejne odcinki "Gry o tron" -, które zostało brutalnie przerwane w po 3 sezonie. Coś za coś. Tym niemniej, nie oznacza to, że nagle przestaję oglądać serial. O nie! To po prostu sentyment.

Ot choćby wczoraj - oglądałem Ojca Chrzestnego 2 i gdy akcja przenosi się do 1917 do włoskiej części Nowego Jorku, to można naprawdę zachwycić jak precyzyjnie to wszystko zostało zaaranżowane bez pomocy komputera. Porównajcie sobie to później choćby do "Boardwalk Empire", gdzie sporo scenografii to nic innego jak CGI. Jak dla mnie, czuć różnicę. Ale to może tylko przez mój sentyment.